cię — rzekła Marja z uśmiechem całując w czoło swego syna — to doprawdy niedorzecznie, że my się tak późno kładziemy.
Tymczasem nazajutrz znowu trzeba było upomnień Małgorzaty, ażeby przerwać podobnąż rozmowę matki i jej syna.
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Pewnego wieczora, kiedy Fryderyk coś czytał, przyjaciel jego, pogrążony w głębokiem zamyśleniu, pochyliwszy się nad stołem, oparł swe czoło na ręku; światło lampy, wzmocnione jeszcze daszkiem nad nią wzniesionym, całym swoim blaskiem oświecało pełne wyrazu i szlachetne oblecze David’a.
Marja odwróciła na chwilę swoje myśli od czytanego przedmiotu, skierowała wzrok swój na wybawcę syna, i długo wpatrywała się w David‘a.
Zwolna uczuła młoda niewiasta, że jej oczy zwilżyły się... piękne łono zaczęło się coraz prędzej wznosić i lekki rumieniec pokrył jej czoło.
W tej chwili David podniósł przypadkiem oczy i spotkał wzrok Marji.
Natychmiast spuściła oczy i twarz jej okryła się żywym szkarłatem.
Innym razem David siedział przy fortepianie i wtórował Fryderykowi i Marji, którzy śpiewali jakiś duet, młoda matka chciała właśnie przewrócić kartę partytury. David miał tenże zamiar... ich ręce spotkały się.
Na to dotknięcie wzdrygnęła się niespodzianie, wszystka krew rzuciła się do jej serca, i ciemny obłok zasłonił jej wzrok.
Pomimo tak pełnych znaczenia symptomatów, młoda kobieta spała jednak tego wieczoru pośród rozmaitych marzeń. ale spokojnie i pełna niewinnej swobody umysłu.
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Tak upłynęły ostatnie dnie grudnia.
W przeddzień nowego roku David, Marja i syn jej