Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/15

Ta strona została skorygowana.

majaków na fregacie Armidzie, na którą ja, mając dopiero lat czternaście, wstąpiłem; później śpiewaliśmy go i na lądzie, kiedym był w gwardji cesarskiej marynarki... Ah! to to były piękne czasy! byłem wówczas młody.
— Tak, i wtedy: Bu... o... naparte (musimy koniecznie w ten sposób pisać to nazwisko, ażeby jak można najdokładniej pokazać wzgardę i oburzenie z jakiem pani Barbancon wymawiała nazwisko tego wielkiego człowieka, który spowodował śmierć jej młodego żołnierza) tak, Bonaparte stał wtedy na waszem czele.
— Dobrze mamo Barbancon, już ja wiem, co dalej będzie — rzekł stary marynarz z uśmiechem — wilk korsykański już niedaleko od nas. O, biedny cesarzu, jakże się z tobą obchodzą!
— Tak panie, wasz cesarz był prawdziwym wilkiem... a gdyby jeszcze na tem był poprzestał!...
— Jakto! więc on jeszcze był czemś gorszem, jak wilkiem?
— Tak, tak, śmiej się pan, doprawdy, to aż zgroza człowieka bierze.
— Cóż takiego?
— Dobrze, ja panu powiem; Otóż kiedy wilk korsykański miał w Fontainebleau pewnego księcia w swojej mocy, wiesz pan, że on był tak niegodziwy, że skłonił tego księcia, wiesz pan do czego? ten wasz Bounaparte...
— Nie, mamo Barbancon, daję ci słowo honoru, że nie wiem.
— O! pan nie powiesz, że to nieprawda, bo słyszałam to od jednego żołnierza z młodej gwardji.
— Który już teraż koniecznie do starej policzyć się musi; więc cóż tedy, słucham owej historji.
— Otóż panie, wasz Buonaparte był tak niegodziwy, że dla upokorzenia owego księcia kazał go w paradnym ubiorze zaprząc do małego wózka króla Rzymskiego, potem sam wsiadł do niego i tak kazał się temu księciu ciągnąć przez cały park w Fontainebleau, ażeby w takim ekwipażu,