Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/150

Ta strona została skorygowana.

wał oba policzki księdza Ledoux, który odpłacił mu równem wylaniem uczuć swoich, mówiąc:
— Nie możesz sobie wyobrazić, kochany panie Celestynie, z jaką niecierpliwością oczekuję na ciebie.
— Właśnie mieliśmy dzisiaj posiedzenie, kochany księże Ledoux, posiedzenie burzliwe, co się nazywa burzliwe; nie ma pan pojęcia, co za zaślepienie i niespokojny duch wśród tych nieszczęśliwych. Ah! jakiej to pracy potrzeba, ażeby te bydlęta, ci robotnicy zrozumieli, ile skarbów, ile nieocenionego boskiego szczęścia, znajduje się w tej nędzy w jakiej oni żyją... Ale nie... zamiast uważać się za szczęśliwych ze względu na nadzieję przyszłego zbawienia, i zamiast znosić swoje troski z oczyma wlepionemi w niebo, upierają się koniecznie patrzeć na wszystko, co się dzieje na ziemi, porównywać stan swój ze stanem innych ludzi, rozprawiać o swoich prawach, i pracy, i o swoich roszczeniach do szczęścia... do szczęścia! a toćto jest drugie kacerstwo! Doprawdy, aż mnie rozpacz bierze!
Ksiądz Ledoux słuchał mowy Celestyna uważnie i przypatrywał mu się z uśmiechem, myśląc o tem zdumieniu, jakie dla niego gotował.
— A tymczasem, kiedyś ty kochany Celestynie nędznikom tym dowodził zbawienności wyrzeczenia się dóbr ziemskich, — rzekł duchowny do młodego pobożnisia — i czy wiesz co zaszło nowego? rozmawiałem o tobie z panną Heleną de La Rochaigue. A domyślasz się pewnie tematu naszej rozmowy? Było nim przybycie małej Beaumesnil.
— Co pan mówisz! — zawołał de Macreuse — zaczerwieniwszy się ze dziwienia i nadziei — panna de Beaumesnil?
— Jest od wczorajszego wieczora w Paryżu.
— A panna de La Rochaigue?
— Zawsze ma też same względem ciebie zamiary, zawsze jest gotowa na wszystko, żeby tylko ten ogromny spadek nie dostał się w złe ręce. Widziałem tę kochaną