kał Małgorzatę, która z wyraźną dumą doręczyła mu jakiś list.
— Cóż to za list, Małgorzato? — zapytał młodzieniec.
— Niech pan Fryderyk przeczyta.
— Matko, czy pozwolisz... i ty także, mój przyjacielu?
David i Marja skinęli na znak przyzwolenia.
Fryderyk spojrzał przedewszystkiem na podpis i powiedział:
— To list od margrabiego de Pont-Brillant.
— Od niego samego, panie Fryderyku — wtrąciła Małgorzata — przed odjazdem swoim powrócił tutaj przez las i chciał napisać kilka słów do pana.
— Pójdź do naszej pracowni, moje dziecię — rzekła Marja do syna.
Gdy David, Fryderyk i matka jego byli sami w pokoju, młodzieniec odezwał się:
— Przeczytam głośno, kochana matko.
— Jak chcesz, mój synu.
— Ah! dopiero teraz zgaduję — zawołał Fryderyk z uśmiechem — zapewne to pismo dziękczynne... powinienem więc sam przeczytać...
— Masz słuszność... bo pewniebyś przynajmniej trzy części opuścił — odpowiedziała matka również z uśmiechem — oddaj list panu David... on go lepiej przeczyta od ciebie.
— O — odparł Fryderyk wesoło — skromność moja na nic mi się nie przyda... Jeżeli to są pochwały, to one tem pochlebniej brzmieć będą w moich uszach.
— Będzie to karą za twą skromność — rzekł David wesoło.
I przeczytał co następuje:
„Jak już miałem zaszczyt zapewnić pana, wyjechałem z domu w nadziei wynurzenia panu moich uczuć wdzięczności. W drodze spotkałem mieszkańców Doliny, idących złożyć panu swoje podziękowanie... Panu, którego imię od czasu wylewu słusznie znajduje się na wszystkich
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1505
Ta strona została skorygowana.