Otóż nauczyciel twojego syna może się pomieścić z Andrzejem, zdaje mi się, że nie umrze od tego.
— Ależ doprawdy — rzekła Marja — nie zastanowiłeś się, że...
— Słuchajno, nie zawracaj mi głowy, albo inaczej ja powiem temu szkolnemu lisowi, ażeby się natychmiast wyniósł z mojego domu i osiadł choćby na drodze do Pont-Brillant, jeżeli nie może gdzieindziej, dopóki ja tu będę... Cóż to, ja nie będę panem w swoim własnym domu? do pioruna.
Marja zadrżała, wiedziała bowiem, że pan Bastien był w stanie odprawić nauczyciela z największem grubijaństwem. Zamilkła na chwilę, poczem, mając nadzieję w nieograniczonem poświęceniu się David’a, i starając się powstrzymać łzy swoje, odpowiedziała:
— Dobrze... niechaj nauczyciel pomieści się z Andrzejem.
— Doprawdy? — odparł Jakób głosem szyderskim — o! to bardzo pięknie.
— Zresztą, widzi pani — dodał Bridou z przymilającym się uśmiechem — nauczyciel to tylko troszkę więcej od służącego, bo to jest osoba, której się płaci za usługi... inaczej, nie pozwoliłbym wcale, ażeby dla mnie miał wynosić swoje manatki, jak powiedział ten dowcipny Jakób.
W tej chwili Małgorzata oznajmiła, że już dano do stołu.
Bridou zdjął bluzę, przeciągnął ręką po swoich czerwonych włosach i z dziwną grzecznością podał rękę pani Bastien, która drżała jak listek.
Jakób Bastien rzucił swój kij cierniowy do kąta, zatrzymał bluzę na sobie i poszedł za nimi do jadalnego pokoju.
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1517
Ta strona została skorygowana.