sze nierozerwalne węzły... będę go błogosławił... lecz jeżeliby się miał odważyć targnąć na nasze szczęście...
— Mój synu...
— Słuchaj, matko, szczęście nasze i twoje życie, to jedno... Ale życia twego bronić będę, choćby nawet przeciw memu ojcu... rozumiesz mnie?
— Mój Boże!... mój Boże!... Fryderyku, zaklinam cię...
— Tak, niechaj się strzeże!... niechaj pamięta!... Już dzisiaj kilka razy krew w żyłach moich zawrzała.
— Fryderyku! nie mów tego... ty mnie doprowadzisz do szaleństwa... mój Boże!... pocóż przypuszczać tak bolesne... albo raczej tak niepodobne rzeczy? poco trwożyć samego siebie, poco samemu wszelkiej pozbawiać się nadziei?
— Dobrze więc, droga matko... będziemy czekali... ale wierzaj mi... pod tym przerażającym spokojem mego ojca, kiedy dowiedział się o sprzedaży srebra, ukrywa się coś okropnego... spodziewaliśmy się, że gniew przywiedzie go do najstraszliwszego wybuchu... tymczasem nie ruszył się nawet, zbladł tylko, a dotąd nigdy go jeszcze nie widziałem bladym, moja matko — mówił Fryderyk przybliżając się z tkliwością i niepokojem do młodej niewiasty... — Matko, ja się lękam... grozi nam jakieś nieszczęście...
— Fryderyku — odpowiedziała Marja tonem bolesnego wyrzutu — ty mi sprawiasz niewypowiedzianą boleść, a jednak nie chciałabym się tak trwożyć... Twój ojciec odznacza się nadzwyczajnym uporem... to być może...
— Ale i ja także, matko, i ja także potrafię dowieść mego uporu.
— Powiedzże mi, dlaczegóż upatrujesz koniecznie w twym ojcu zamiary, których on wcale nie ma... tak jest zamiary, których nawet mieć nie może; wierz mi, mój synu. Pomimo całej jego surowości, on ciebie kocha... dlaczegożby chciał ciebie zasmucać? dlaczego miałby nas rozłączać, i tym sposobem niweczyć owe najpiękniejsze, najpewniejsze nadzieje, jakie tylko matka w przyszłości
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1528
Ta strona została skorygowana.