który mnie nic a nic nie obchodzi, będzie miał mieszkanie, życie i pranie bezpłatnie... a gdy dojdzie do lat osiemnastu... będzie sobie mógł zarobić sześćset franków, jeśli Bridou będzie z niego zadowolony... tym sposobem pozbędę się już jednego z karku.
— Bez mego zezwolenia nikt nie może rozporządzać przyszłością mego syna.
— Czy tak! — zawołał Jakób pewnym głosem.
— Tak jest! Bastien... i choćbyś mnie zabił na tem miejscu, zawsze ci toż samo będę mówić.
— Czy tak! — powtórzył olbrzym jeszcze groźniejszym głosem.
— Powiadam ci... mój syn nie ruszy się ode mnie, pod kierunkiem swego guwernera będzie odbywał dalsze nauki... Jeżeli tego żądasz, przedstawię ci plany, jakie mam co do Fryderyka... i...
— Ah! tak, tak! — odezwał się Jakób, doprowadzony do wściekłości tym oporem swej żony. — Dobrze! jutro wezmę za uszy tego bakałarza i wyrzucę go z domu; to już drugi, który mnie zniecierpliwił, i od którego się uwolnię. Co do ciebie.
— Czegóż ja się mam spodziewać?
— Wyniesiesz się stąd, tak jak inni...
— Co, mówisz, Bastien?
— Kiedy mi człowiek jaki, albo rzecz jaka stoi na zawadzie, wtedy pozbywam ich się z karku.
— Więc ty mnie chcesz wygnać?
— I to natychmiast!... Od siedemnastu lat nic z ciebie nie miałem. Podburzyłaś na mnie mego syna. Zmarnowałaś mój las, skradłaś moje srebro... to wszystko mnie gryzie, muszę więc raz położyć koniec. Ale poczekajno, gdzie to są twoje kosztowności?
— Moje kosztowności? — powtórzyła Marja, zmieszana tem niespodziewanem pytaniem.
— Tak, twoje kosztowności... które warte są około tysiąca franków... poszukaj ich i przynieś mi je tutaj,
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1538
Ta strona została skorygowana.