w biesiadach, w szalonych i odurzających rozkoszach, ty, mój kochany synu, któryś przyszedł niewiadomo skąd, który jesteś osłaniany, posuwany, wspierany i dźwigany, niewiadomo przez kogo, ty w cieniu i cichości postępujesz coraz dalej, i wkrótce świat zdumiony zostanie twojem niepojętem i prawie przerażającem szczęściem. Teraz przejdźmy do czego innego, co jest niemniej waźne. Kto jednego tylko słucha dzwonka, ten też jeden tylko słyszy dźwięk. Zapewne, pannie Helenie nie zabraknie wątku ażeby rozmawiać o tobie z małą Beaumesnil, skoro tylko zwróci na ciebie jej uwagę. Panna de La Rochaigue będzie ustawicznie chwaliła twoje cnoty, pobożność, anielski wyraz twarzy, powabną skromność twego ułożenia: słowem, będzie czynić wszystko, ażeby jej dać jak najlepsze o tobie wyobrażenie, ażeby ją natchnąć jakimś zapałem dla ciebie, ale wywołałoby to wyborny, kto wie czy nie stanowczy wpływ na jej umysł, gdyby te pochwały, dotyczące ciebie, także gdzieindziej znalazły odgłos i powtarzane były przez osoby, których położenie nie jest takie, że ich słowa mogłyby uczynić silne wrażenie na duszy Ernestyny, która będzie może, szczęśliwą, że te pochwały twoje tak jednozgodnie słyszeć jej się dadzą.
— Prawda, kochany księżę, byłoby to wielkie dla mnie szczęście!
— A więc powiedz mi, Celestynie, która z twoich przyjaciółek, z twoich marzących wielbicielek dałaby się uprosić, o podjęcie się tego tak delikatnego poselstwa... może pani de Franville?
— Ona zbyt głupia — odpowiedział Celestyn.
— Pani de Bonrepos? — pytał dalej duchowny.
— Nie umie milczeć i zanadto jest okrzyczana.
— Pani de Lefebure?
— To tylko mieszczanka... — Po dość długiem milczeniu Celestyn powiedział. — Znam tylko jednę kobietę, na której milczenie i przyjaźń mógłbym z pewnością racho-
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/154
Ta strona została skorygowana.