rji — jakże pani drży okropnie... pani cała skostniała...
— Czując się dzisiejszej nocy bardzo cierpiącą — odpowiedziała pani Bastien gasnącym prawie głosem — chciałam się podnieść... ażeby na ciebie zadzwonić... ale zabrakło mi siły... zemdlałam... i dopiero teraz... zdołałam się zawlec aż do komina i ciebie przywołać... lecz ja...
Marja nie skończyła... zęby jej ścięły się, głowa opadła i zupełnie straciła przytomność.
Małgorzata, pomyślawszy z trwogą o odpowiedzialności, jaka na niej ciążyła, tracąc głowę pobiegła do pokoju Fryderyka, wołając:
— Paniczu!... paniczu!... wstawaj pan, pani jest chora.
Następnie służąca wróciła do Marji i ukląkłszy przed jej łóżkiem, wołała:
— Mój Boże! co ja pocznę... co ja zrobię?
Wkrótce potem Fryderyk tylko szlafrokiem okryty, przybył ze swego pokoju.
Łatwo wyobrazić sobie jego przerażenie, gdy ujrzał swą matkę bladą i bez żadnego znaku życia.
— Matko — wołał Fryderyk, klękając z rozpaczą przy jej łóżku — matko... co to jest? odpowiedz mi.
— Ah! panie Fryderyku — odezwała się Małgorzata, płacząc — pani jest bez przytomności... Co my poczniemy... mój Boże! co my poczniemy!
— Małgorzato — zawołał Fryderyk — idź prędko, obudź pana David‘a.
Tymczasem gdy Fryderyk w największej trwodze pozostał przy matce, służąca pośpieszyła do izby Andrzeja, gdzie nocował David.
Nauczyciel ubrał się z największym pośpiechem i otworzył Małgorzacie.
— Mój Boże! cóż się stało?
— Panie David, wielkie nieszczęście... pani Bastien...
— Mów dalej... co takiego?
— Dzisiejszej nocy czuła się słabą, i wstała, ażeby na mnie zadzwonić... siły ją opuściły... upadła na środku po-
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1548
Ta strona została skorygowana.