Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1560

Ta strona została skorygowana.
XXXIX.

Wszedłszy do pokoju Marji, doktór Dufour znalazł ją w łóżku; Małgorzata siedziała przy niej.
Marja, dniem pierwej jeszcze tak czerstwa, tak piękna, była teraz blada i smutna; paląca gorączka zarumieniła jej lica, a nawpół przymknięte oczy świeciły nadzwyczajnym blaskiem z pod jej ociężałych powiek: od czasu do czasu odzywał się słaby, suchy i ostry kaszel z jej pięknych piersi, do których młoda niewiasta czasami przyciskała rękę, jakgdyby chciała przytłumić jakąś ciężką i mocną boleść.
Gdy ujrzała doktora, pani Bastien rzekła do służącej:
— Zostaw nas, Małgorzato.
— Jakże się pani teraz czuje? — zapytał ją doktór po wyjściu służącej.
— Ten kaszel spali, rozerwie mi piersi, mój kochany doktorze; sen mój jakieś przykre przerywały marzenia. Był to zapewne skutek gorączki... ale... dajmy już temu pokój — dodała Marja głosem anielskiej uległości. — Chciałabym pana zapytać o radę w sprawie bardzo ważnej, mój dobry doktorze, a muszę się pośpieszyć... gdyż dwa czy trzy razy od czasu mojego ocknienia czułam się bliską omdlenia.
— Nie powinna pani zważać na to bynajmniej, pochodzi to z osłabienia, które zwykle następuje po silnej gorączce.
— Chciałam pomówić najprzód z panem... z panem