dalenie się Fryderyka w godzinach, kiedyby powinien pracować... pewien niezwykły szmer i przestawiana w salonie...
— Upewniam panią... że...
— Dobrze już, dobrze, nadużywają mojej słabości — odpowiedziała Marja, uśmiechając się — wiedzą, że jeszcze nie mogę chodzić... i sama zobaczyć, co się tam dzieje...
— O! pani, cóż pani myśli...
— Słuchaj, Małgorzato, zapewne to będzie jakaś niespodzianka?
— Niespodzianka, pani?
— Pójdź do mnie, Małgorzato, opowiedz mi, proszę cię. Im prędzej będę szczęśliwą, tem szczęście moje będzie dłuższe.
— Pani — rzekła Małgorzata z heroiczną stałością — byłaby to istna zdrada.
W tej chwili weszli do pokoju David, Fryderyk i doktór Dufour.
Małgorzata oddaliła się, szepnąwszy pierwej do Fryderyka:
— Panie Fryderyku, skoro kaszlnę pod drzwiami.. wtedy już wszystko będzie gotowe.
To powiedziawszy, wyszła.
Spostrzegłszy doktora, pani Bastien rzekła do niego wesoło:
— O! teraz, kiedy pan tu jest, kochany doktorze, teraz, nie wątpię już wcale o knującym się spisku.
— Spisek? — powtórzył pan Dufour, udając zdziwienie, gdy tymczasem David i Fryderyk z uśmiechem — spojrzeli na siebie.
— Tak, tak — odpowiedziała Marja — jakaś niespodzianka, która mnie oczekuje, ale zwracam uwagę pana, że wszelkie niespodzianki dla biednych chorych, jak ja, są nader niebezpieczne, i że byłoby daleko lepiej, gdyby mi pan wszystko naprzód powiedział.
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1565
Ta strona została skorygowana.