Odwagi zatem, mój przyjacielu... niechaj cię wspomnienie Marji i Fryderyka Bastien, wspiera i pociesza...
— Co mówisz?... Fryderyka?... O! przynajmniej on mi pozostanie, on...
— Mój syn... nie przeżyje mnie.
— Fryderyk?
— Ja to czuję, tu... patrzaj, Henryku... tu, w sercu mojem, mówię ci, on umiera...
— Ależ przed chwilą dopiero... mówił mi Piotr, wychodząc z pokoju, w którym umieszczono to nieszczęśliwe dziecko, że jeszcze nie wszystka nadzieja stracona... Nie.. nie... i onby miał umrzeć, to byłoby zbyt okropne.
— Dlaczegóż to... Henryku?
— Wielki Boże! Ty, Marjo!... jego matka?... zadajesz mi takie pytanie
— Powiedziałam ci, mój przyjacielu... że w miłości macierzyńskiej są głębokie tajemnice... Uważałabym za okropne dla siebie nieszczęście, przeżyć mojego syna... Fryderyk równie mnie kocha, jak ja jego... Musi więc myśleć, jak ja... i myśli tak... on jest szczęśliwy, o! szczęśliwy, kiedy mnie nie przeżyje.
— Biada mi... Utracić oboje!...
— Marja i Fryderyk Bastien nie mogą być rozłączeni.. ani w tem, ani w przyszłem życiu, mój przyjacielu.
— Ah! jesteś bardzo szczęśliwa, Marjo... ty... i on...
— Henryku!... siły moje już są wyczerpane... zimno grobowe ogarnia mnie... daj mi twą rękę... twą ukochaną.. wierną... rękę.
David rzucił się na kolana przed łóżkiem młodej matki i, okrywając jej ręce łzami i pocałunkami, gorzko płakał.
Coraz słabszym głosem Marja mówiła dalej:
— Jeszcze mam ostatnie życzenie Henryku, które wypełnisz... jeżeli to być może... Bastien... wspomniał, że chciałby ten dom sprzedać... nie chciałabym, ażeby obcy ludzie zajęli to mieszkanie, gdzie upłynęło moje i syna mojego życie... bo życie moje poczyna się z dniem, w któ-
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1572
Ta strona została skorygowana.