— Rozumiem zupełnie drażliwość naszego przyjaciela lecz obawiam się, że w jego położeniu, jako urzędnikowi ten pojedynek może bardzo zaszkodzić.
— I ja lękam się tego, chociaż krok tak śmiały podniesie trochę togę sądową. Ale, co gorsze, Iwon miał już ważne nieporozumienia z prezesem trybunału, który, jak mówią, nie jest człowiekiem bez skazy, a co jest jeszcze gorsze, gwałtowność charakteru naszego przyjaciela dwukrotnie już spowodowała jego przeniesienie.
— Serce tak dobre, tak szlachetne.
— Prawda, ale ta nieszczęśliwa głowa! i ta przeklęta drażliwość, której nie może powściągnąć.
— I jemu było zostać urzędnikiem, z takim charakterem!
— Cóż chcesz? jego ojciec, będąc także urzędnikiem, żądał, ażeby syn obrał sobie podobny zawód. Iwon uwielbiał swego ojca i był mu posłuszny. Gdy potem utracił ojca, było już za późno zmienić obrany stan; a, zresztą, nie posiada wcale majątku, pensja urzędnika jest jedynym jego dochodem, a ma żonę i dziecko. Musi więc, jak widzisz, dźwigać swoje jarzmo.
— Tak... ale mi go żal.
— Proszę cię, wszakże Iwon dobrze włada szpadą, nieprawdaż?
— Bardzo dobrze, gdyż w pierwszej swojej młodości namiętnie lubił wszystkie ćwiczenia tego rodzaju; lecz obawiam się, ażeby odwaga i gniew nie uniosły go zbytecznie, i żeby na oślep nie rzucił się na niebezpieczeństwo...
— Wołałbym widzieć w nim więcej zimnej krwi. A jego przeciwnik?
— Słyszałem, że również niezły szermierz.
— Na wszelki przypadek pozostawiłem stąd o dwadzieścia kroków fiakra, który mnie tu przywiózł. Na szczęście Iwon mieszka pod samą bramą miasta.
— Co znowu, ja nie chcę myśleć o żadnem nieszczęściu!
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1579
Ta strona została skorygowana.