nionemu, który go przyjął i obaj przeciwnicy rozstali się po zawarciu zgody.
— Iwonie — rzekł do popędliwego urzędnika jeden z jego przyjaciół, zbliżając się do bramy miejskiej — o czemżeś ty myśłał, ażeby się jeszcze rzucić na rozbrojonego nieprzyjaciela?
— To prawda, ciebie chyba szatan opętał, mój drogi — — dodał drugi.
— Nie mogłem przypuścić, ażeby to już miało być skończone — odpowiedział Iwon z żałosnem westchnieniem.
— Doprawdy, przy sposobie, w jaki wziąłeś się do rzeczy, walka nie mogła trwać długo.
— Ah! jabym potrzebował conajmniej godziny walki; wtedy dopiero, zdaje mi się, byłbym na długo spokojny — rzekł Cloarek. — Jeszcze czuję wszystką krew wzburzoną we mnie, ogień mnie pali. Sądziłem, że przynajmniej teraz pozwolę sobie dowoli.
Iwon wymówił te słowa z wyrazem tak naiwnej niechęci, że w tej chwili okazał się prawdziwie dziecinnym, i świadkowie jego nie mogli wstrzymać się od uśmiechu.
— Do pioruna! — zawołał drażliwy Bretończyk, rzuciwszy najprzód gniewne spojrzenie na śmiejących się przyjaciół; poczem, wstydząc się zapewne tego uniesienia, spuścił głowę i zamilkł, gdy jeden ze świadków odezwał się wesoło:
— Mój dzielny Iwonie, nie myśl znowu kłócić się z nami. Toby nie było warte pracy, we dwóch nawet zaledwiebyśmy ci mogli dać dziesięć minut roboty.
— Słuchaj, Cloarek, upamiętaj się trochę — dodał drugi. — Przeciwnie, powinieneś się uważać za bardzo szczęśliwego, że ta niebezpieczna sprawa w ten sposób się skończyła. Nie zostałeś rannym, a rana twego przeciwnika jest dość lekka. Czy można, żądać czegoś pomyślniejszego?
— On ma słuszność, bo wyobraź sobie naszą rozpacz, mój biedny Iwonie, gdybyśmy cię naprzykład w tej chwili
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1582
Ta strona została skorygowana.