Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/159

Ta strona została skorygowana.

wawszy matkę mimo jej woli — przyznaję, że źle postępuję, tak jest, źle postępuję, dozwalając sobie takiej obozowej wolności, ale jednak — dodał z uśmiechem i pewnem wahaniem — nie chciałbym ci sprawiać jeszcze większej przykrości. Teraz, cóż ci mam więcej powiedzieć, matko, człowiek ma lat dwadzieścia cztery, i ma je poto, ażeby z nich korzystał. Nie mam żadnej skłonności do Westalek, cóż robić, czyliżbyś wołała, ażebym sprawiał zamieszanie i rozpacz w rozmaitych czcigodnych domach? — dodał Gerald głosem komiczno-tragicznym — a potem, widzisz, próbowałem już, i udało mi się nawet. Lecz cóż! prawdę powiedziawszy, ja przekładam dziewczęta tego rodzaju nad wszystkie inne, dlatego, że człowiek nie obraża świętości związków małżeńskich, a potem — to daleko weselej.
— Ależ przebóg! mości panie, wybór twoich łatwych kochanek nie obchodzi mnie wcale — odpowiedziała księżna niecierpliwie — moim jednak jest obowiązkiem zganić surowo lekkomyślność twojego postępowania. Nie wiesz wcale, jak ci to szkodzi.
— Pod jakim względem?
— Czy myślisz, naprzykład, że, gdyby była mowa o małżeństwie...
— Co o małżeństwie! — zawołał Gerald — przecież ja się nie ożenię, ja! ah! do djabła!
— Spodziewam się, że mi wyświadczysz tę łaskę i wysłuchasz mnie.
— Słucham...
— Wszakże znasz panią de Mirecourt?.
— Znam, ta na szczęście już jest zamężna, i nie ofiarujesz mi jej ręki, gdyż jest to najszkaradniejsza intrygantka.
— To być może; lecz pozostaje ona w bardzo bliskich stosunkach z panią de La Rochaigue, która także jest jedną z moich przyjaciółek.
— Więc to nie oddawna? gdyż nieraz słyszałem cię