Pierwszą myślą Zuzanny było uprzedzić panią Cloarek o ważnych wypadkach, które się przytrafiły tego dnia, skutkiem gwałtowności charakteru Iwona, lecz zastanowiwszy się nad tym niespodzianym i bolesnym ciosem, jakby zadały podobne wiadomości jej młodej pani, ulękła się tego odkrycia, które i tak wkrótce musiało nastąpić, i obiecała sobie tylko nakłonić swą panią, ażeby pod jakim bądź pozorem wstrzymała swego męża od pójścia na tę zabawę, co rzeczywiście byłoby tylko naigrywaniem i mogło sprowadzić bardzo smutne skutki.
Zajęta takiemi myślami pani Robertowa weszła do pokoju swej pani.
Ta, nie będąc piękną, miała rysy pełne wdzięku i słodyczy; bladość jej oblicza, wątła budowa, wskazywały nadzwyczajnie delikatny i nieodporny organizm.
Jenny Cloarek, siedząc przy kolebce, której jedwabne firanki były zasunięte, zajęta była haftem, nadając końcem maleńkiej nogi lekki ruch kołysce, w której spoczywała jej pięcioletnia córeczka.
Gdy Zuzanna weszła do pokoju, pani Cloarek skinęła na nią rękę, mówiąc do niej półgłosem:
— Nie hałasuj, Zuzanno, moja Sabinka zaczyna usypiać.
Powiernica zbliżyła się do niej pocichu, poczem Jenny Cloarek dodała:
— Czy Iwon jeszcze nie wrócił?
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1598
Ta strona została skorygowana.
III.