— Nie, pani.
— To jego ranne wyjście pokrzyżowało mi cały dzień dzisiejszy, spałam jeszcze, kiedy mój mąż powrócił, a nie przyzwyczaił mnie do tego, ażebym go zbyt długo nie widziała. Poczem młoda matka rzekła jeszcze z uśmiechem: Ale, ale, czy jego kostjum już gotowy?
— Gotowy, pani.
— Widzisz, Zuzanno, jak delikatna i posłuszna jestem życzeniom Iwona. Miałam dość męstwa, ażeby nie zaglądać do szwaczek, pracujących w sali jadalnej, i zapewnić sobie zupełną niespodziankę, ponieważ pan Cloarek pragnął, ażebym nie widziała jego kostjumu, dopóki nie włoży go na siebie. Z tem wszystkiem, możesz mi powiedzieć, moja droga Zuzanno, czy kostjum jest ładny? Czy Iwonowi będzie w nim dobrze.
— Będzie mu w nim jak najlepiej, pani.
— Doprawdy, Zuzanno, ciekawość mnie dręczy, lecz wytrwam do końca. Tylko że kostjum Iwona jest tak dobrze pomyślany; żałowałabym może, żem odmówiła pójścia z nim na tę zabawę, gdyby roztropność i zdrowie moje nie były mi nakazały tego małego umartwienia. Nigdy jeszcze nie widziałam balu kostjumowego; widok ten byłby mnie zabawił, ale niemal równej doznam przyjemności, słysząc opowiadanie Iwona po jego powrocie, byleby tylko nie bawił zbyt długo, gdyż dzisiaj czuję się gorzej, niż zwykle.
Spokój młodej małżonki coraz więcej zasmucał Zuzannę; daremnie szukała sposobu zwrócenia rozmowy tak, ażeby mogła choć w części przygotować swą panią do wiadomości, że nie chciała jej narazić na zbyt gwałtowne wzruszenie, zawsze nader niebezpieczne w stanie, w jakim się znajdowała.
— Więc pani czuje się dzisiaj więcej cierpiącą niż wczoraj wieczorem? — zapytała nareszcie.
— Rzeczywiście, czuję się bardzo źle — odpowiedziała
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1599
Ta strona została skorygowana.