Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1608

Ta strona została skorygowana.

się za każdym prawie krokiem, powiedział do niej z uśmiechem:
— I cóż! Jenny, jakże znajdujesz mój kostjum? Zdaje mi się, że jestem wierny starym podaniom mego rodzinnego kraju, i że na tej zabawie okaże się godnym reprezentantem naszej Bretanji?
— Bezwątpienia, mój drogi — odpowiedziała młoda matka zmieszana — bardzo ci do twarzy w tym stroju.
— Doprawdy? A więc cieszę się niewypowiedzianie — rzekł Iwon, całując serdecznie swą żonę i starając się zapomnieć o swoich zgryzotach. — Wiesz, moja droga, że polegam na twojem zdaniu nawet w najdrobniejszych rzeczach.
— Prawda — odpowiedziała pani Cloarek z wzruszeniem — wiem jak jesteś do mnie przywiązany, jak względny na moje najmniejsze życzenie...
— Jakaż to wielka zasługa, to tak przyjemnie, tak słodko, moja Jenny, pochylać przed tobą tę twardą, uporczywą głowę bretońską i powtarzać ci: Dla ciebie poświęcam mą wolę, rozkazuj, będę posłuszny.
— Dobrze Iwonie, gdybyś ty wiedział, jak jestem szczęśliwa, gdy przemawiasz do mnie w ten sposób... a szczególniej też dzisiaj.
Te ostatnie słowa nie zwróciły na siebie uwagi Iwona, odpowiedział:
— Czemże jest to maleńkie szczęście, które, jak powiadasz, winna mi jesteś, obok tego niebiańskiego szczęścia, jakie ja tobie zawdzięczam? Słuchaj — dodał zbliżając się do kolebki — któż mi dał tego małego anioła, który jest rozkoszą mojego życia?
I Cloarek chciał już rozsunąć firanki, gdy żona powiedziała do niego zcicha:
— Uważaj... Iwonie... ona śpi...
— Pozwól mi popatrzeć chwilkę, nie więcej jak chwilkę tylko, cały dzień jej nie widziałem.
— Światło lampy może ją obudzić, mój przyjacielu,