jem ożenieniu? — rzekł nareszcie Gerald, który dotąd coraz z większem zdziwieniem słuchał swej matki.
— Czy ja rzeczywiście o niem myślę, ty możesz o to pytać?
— Kochana matko, jestem ci nieskończenie wdzięczny za twoje dobre zamiary, ale powtarzam ci, że ja nie chcę się ożenić.
Pani de Senneterre, zdaje się, nie zrozumiała dobrze, nagle rzuciła się w tył krzesła, załamała ręce i zawołała niepewnym głosem:
— Jakto? ty mówisz, że?...
— Mówię, kochana matko, że się nie chcę żenić.
— Mój Boże! mój Boże! nie jest-że to obłąkanie! — zawołała pani de Senneterre. — On odrzuca rękę najbogatszej dziedziczki we Francji.
— Posłuchaj, droga matko — odpowiedział Gerald łagodnie, ale z powagą — jestem człowiekiem honorowym, a jako taki, wyznaję ci szczerze, że namiętnie lubię zabawy i rozkosze, równie je lubię, i kto wie nawet czy nie więcej jeszcze, jak w dwudziestym roku mego życia; byłbym zatem nieznośnym mężem nawet dla najbogatszej kobiety we Francji.
— Niezmierny majątek! — powtórzyła pani de Senneterre, jakby zdumiona odmową swego syna — przeszło trzy miljony dochodu w gotowiźnie.
— Wolę wesołość i swobodę.
— To, co ty mówisz, jest niedorzeczne, niegodne — zawołała pani de Senneterre oburzona — tyś chyba oszalał!
— Co chcesz, droga matko — odpowiedział Gerald z uśmiechem — jestem poprostu amatorem hucznych biesiad, wesołych dziewcząt, lubię niezależność i życie kawalerskie. Dzięki Bogu! mam jeszcze sześć pięknych i powabnych lat przed sobą, którychbym nie oddał za wszystkie miljony świata; a zresztą — dodał Gerald z pewną szlachetnością i uroczyście — nigdybym nie był
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/161
Ta strona została skorygowana.