bie, zaczęła mocno płakać ze strachu, wołając swą matkę i mówiąc:
— O! ten czarny człowiek... Boję się, boję...
— Oddaj mi klucz — powtórzył Cloarek piorunującym głosem i zbliżając się jeszcze więcej do żony.
Ta, idąc za głosem chwilowego natchnienia, schowała klucz za gors, pobiegła potem do kolebki, wzięła swą córkę na rękę, i podczas kiedy dziecię, coraz bardziej strwożone, z płaczem tuliło główkę do piersi swej matki, wołając stłumionym głosem; O! czarny człowiek... czarny człowiek... on chce zabić mamę... wątła lecz odważna kobieta, zebrawszy resztę opuszczających ją prawie sił, zawołała:
— Ażeby mi ten klucz odebrać, musisz mi pierwej córkę z rąk moich wydrzeć!
— Ależ ty chyba nie wiesz, że ja w gniewie moim gotów jestem na wszystko? — krzyknął nieszczęśliwy Cloarek, doszedłszy już do tego stopnia szalonej wściekłości, która czyni człowieka ślepym i głuchym na najświętsze uczucia; dlatego też w szale swoim rzucił się na swą żonę; nieszczęśliwa, schyliwszy głowę, zawołała:
— Łaski dla mego dziecięcia.
Ten krzyk trwogi i rozpaczy macierzyńskiej odbił się w głębi duszy Iwona. Zatrzymał się nagle, jakby piorunem rażony. Następnie gwałtownym rzutem, prędszym od samej myśli i wykonanym z wysileniem, które gniew uczynił jeszcze mocniejszym, uderzył w drzwi zamknięte na dwa spusty i mimo całej ich mocy, wybił je uderzeniem swego potężnego ramienia i znikł w sieni.
Na łoskot tego pęknięcia zamku, pani Cloarek podniosła głowę i z nowem przerażeniem ujrzała swą córkę, która, wpadłszy w konwulsje spowodowane przestrachem, leżała bez ruchu i życia, jakgdyby już miała wyzionąć ducha.
— Ratunku! — krzyknęła Jenny — ratunku! Iwonie, nasze dziecię umiera!...
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1614
Ta strona została skorygowana.