Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1618

Ta strona została skorygowana.

— Ej do licha, tego sławnego korsarza, który jest postrachem dla Anglików! walecznego kapitana Kamienne serce (prawdziwe nazwisko korsarskie), zdaje się że on ze swoim brygiem Głownia-Piekielna (i to także drugie sławne nazwisko) który zwija się jak ryba, nie wypuści ani jednego statku angielskiego, każdy musi się dostać w jego ręce, świadkiem tego ów ostatni transport zboża, który pochwycił, stoczywszy pierwej zaciętą walkę. I co to za szczęście! zboże było takie drogie w okolicy, a zdobycz tego transportu zapewne obniży cenę i będziemy mieli obfitość zamiast niedostatku. Dzielny korsarz, mospanie, jakie to szczęście powiedzieć sobie, że przecież zawsze są ludzie gotowi przetrzepać tych łotrów Anglików; nieprawdaż, panie? powiadają, że w Dieppe obnoszono go w triumfie? Zresztą, jemu jakaś szczęśliwa gwiazda przyświeca, bo powiadają, że chociaż bije się jak lew, nigdy jeszcze nie był raniony! Czy to prawda? Czy go pan zna? Pan, co jesteś marynarzem, musiałeś widzieć tego bohatera?
— Nigdy — odpowiedział sucho podróżny, który nie zdawał się podzielać uwielbienia oberżysty dla korsarza, poczem dodał — proszę mi pokazać mój pokój i przyprowadzić następnie osobę, która się będzie pytała o pana Dupont, nie zapomnij pan tylko.
Ledwie oberżysta spełnił rozkaz i wrócił do sali, zjawił się nowy gość.
Człowiek ten był odziany w szeroką opończę okrętową. Jego cera bronzowa, włosy czarne i gęste, równie jak brwi, szeroka zarosła broda, rysy grube, prawie odrażające, tworzyły przykrą całość; był to Maltańczyk, którego akcent zbliżał się bardzo do akcentu włoskiego. Rzuciwszy ciekawym wzrokiem po sali, przybywający rzekł do oberżysty łamaną francuszczyzną.
— Czy tu nie był pewien podróżny?
— Podróżny, nazwiskiem pan Dupont? nieprawdaż?
— Tak jest.
— Pójdź pan ze mną, zaprowadzę go do pana Dupont.