Połączywszy Anglika z Maltańczykiem, i podawszy mi śniadanie, gospodarz otrzymał rozkaz, ażeby im nie przeszkadzał i nie wchodził do pokoju, dopóki na niego nie zadzwonią.
Gdy obaj cudzoziemcy zostali sam na sam, Maltańczyk, uderzywszy z gniewem pięścią o stół, zawołał po angielsku:
— Ten przeklęty kontrabandzista cofa się, wszystko zgubione.
— Do pioruna! — zawołał Anglik wychodząc ze zwykłej sobie obojętności. — A dzisiejszego wieczoru z nadejściem nocy, kapitan ma tędy przejeżdżać. Wiem na pewno, że będzie tu między piątą a szóstą.
— Tysiąc piorunów, wszystko nam sprzyjało, i gdyby nie ten łotr kontrabandzista...
— Pietri — rzekł Anglik — może nie wszystko jeszcze stracone, gwałtowność do niczego nie prowadzi, pomówmy spokojnie z zastanowieniem.
— Mówić spokojnie! kiedy mnie wściekłość o mało nie zadusi.
— Ślepy nigdy nie widzi swej drogi.
— Ale kiedyś taki spokojny, toć ty chyba nie czujesz nienawiści do tego człowieka?
— Ja! Trudno byłoby powiedzieć z jakim przyciskiem Anglik wyrzekł ten jeden wyraz: ja.
Po chwili milczenia odezwał się ponuro.
— Muszę go bardziej nienawidzieć, aniżeli ty... Pietri kiedy go jeszcze nie myślę zabić.
— Wąż zdeptany nie kąsa.
— Tak, ale wąż zdeptany już nie cierpi! a ten człowiek powinien w dumie swojej wycierpieć tysiąc męczarni, gorszych od samej śmierci; on musi odpokutować za swoje obelżywe i dzikie triumfy, które są zgrozą i hańbą naszych statków; musi odpokutować chwałę dwukrotnego zwycięstwa nade mną; musi odpokutować ostatnią znie-
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1619
Ta strona została skorygowana.