ra, a ja podejmuję się jego przewiezienia. Oto wszystko, jeśli się zechce opierać, mogę przypuścić, że jest pijany, i że to dla jego dobra zamierzają go przeprawić; ale pomagać w porwaniu kogoś na bitym trakcie. Tego nie chcę“.
— Ah! to nieszczęście, okropne nieszczęście!...
— Widzisz więc, Russel, że trzeba się wyrzec tego środka; przy całej naszej odwadze, niepodobieństwem byłoby we dwóch przedsięwziąć to porwanie, przypuściwszy, że pocztyljon zostanie bezstronnym; kapitan według otrzymanych doniesień, będzie w towarzystwie swego pierwszego kanoniera, tego nieustraszonego i oddanego mu duszą i ciałem człowieka, który go nigdy, ani na ziemi, ani na morzu nie opuszcza; obaj są silni i zapewne dobrze uzbrojeni. Cóźbyśmy więc zrobili, stając naprzeciw równej siły; nic, trzebaby chyba być szalonym.
— To prawda — mruknął Anglik zniechęcony.
— Ale gdzie siła upada, tam podejście triumfuje — dodał Maltańczyk po chwili namysłu — i możnaby...
— Wytłumacz się.
— Słuchaj, przybywając tutaj od strony morza, obejrzałem należycie drogę. Wszedłem na trakt bity może o milę drogi od tego miasteczka, w miejscu naznaczonem kamiennym krzyżem, gdzie jest bardzo strome wzgórze, a potem spadek nadzwyczajnie przykry.
— Więc?
— Kapitan, przejechawszy przez tutejsze miasteczko, gdzie mu konie przeprzęgą, najprzód o milę stąd napotka to wzgórze.
— Dobrze.
— Na tem wzgórzu my się zaczaimy, noc już wtedy nadejdzie, a konie będą musiały zwolna iść pod górę. W oznaczonej chwili zbliżymy się do pojazdu, i podając się za majtków zdążających do portu, zażądamy od kapitana jakiej pomocy, ty z jednej, a ja z drugiej strony drzwiczek, ażeby zatrudnić jego i jego towarzysza, obaj
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1621
Ta strona została skorygowana.