jaki mi ptaszek. Otóż to pić zsiadłe mleko. Słowo honoru, człowieka aż litość bierze.
I jeszcze raz ruszył galopem, trzaskając z bicza.
Powóz toczył się szybko, a pocztyljon od czasu do czasu, jakby umyślnie, dla zabawy, trzaskał z bicza, słuchając odbijającego się echa; wtem nieznacznie konie zwolniły biegu, z galopu przeszły w kłus, z kłusu w powolny truchcik, aż nareszcie powóz zupełnie stanął.
Piotr zsiadł z konia, obejrzał tylną nogę swego« wierzchowca i zawołał:
— A bodaj cię jasne pioruny! otóż znowu mój koń mi zakulał.
— Co! zakulał? — powtórzył podróżny spokojnym głosem, chociaż te ciągłe przystanki mogły były człowieka świętego skusić do niecierpliwości. — Co! zakulał?...
— Okropnie kuleje — odpowiedział Piotr, trzymając jeszcze konia za nogę.
— I jakimże to sposobem mogło mu przyjść to okulawienie?
— Niech mnie djaibli wezmą jeśli wiem, jakim sposobem.
— Więc zostaniemy na drodze?
— Nie, mój obywatelu, nie byłoby to nic tak niebezpiecznego, gdybym mógł tylko zobaczyć, od czego on tak okulał, ale już noc się robi coraz ciemniejsza.
— Prawda, że bardzo ciemno — wtrącił podróżny. — Trzeba będzie pamiętać zapalić latarnie na pierwszym przeprzęgu.
— Ah! już czuję palcem, co to jest — zawołał pocztyljon — to kamyk wcisnął się między róg, a podkowę. Gdybym go tylko mógł wyjąć, toby nic nie było.
— Spróbuj, mój kochany, gdyż, powiedziawszy prawdę, jakieś nieszczęście nas prześladuje — odpowiedział podróżny tonem najspokojniejszym w świecie.
Tymczasem pocztyljon przeklinał głośno i złorzeczył kamykowi, którego nie mógł wydobyć, a śmiał się ukrad-
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1630
Ta strona została skorygowana.