Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1632

Ta strona została skorygowana.

przez kwadrans pojadę na twoim pięknym i silnym rumaku. Wszakże to kaprys bardzo niewinny, nieprawdaż?
— Ma się rozumieć! cóż to może szkodzić temu amatorowi wodzianki, co tam siedzi w berlince? Ale co to za cierpliwość tego człowieka, wie pan, że on mnie już samego zniecierpliwił, jakby to krwi nie miało w żyłach.
— Czy tak myślisz? — rzekł Russell, zbliżając się do powozu.
— Musi to być jakiś korzeniarz, co porzucił swój handel, i pewno niezły człowiek. A więc, dalej, mój obywatelu, siadajcie na koń, noc jest ciemna, a ten amator zsiadłego mleka nie spostrzeże się wcale. Ja usiądę za powozem z waszym towarzyszem. O pół mili od stacji jest druga góra.
— Otóż w tem miejscu — rzekł Russel — ja zsiądę, ty odbierzesz swój ubiór, ja się przebiorę, i rzecz będzie skończona; teraz, mój przyjacielu, oto masz twoje dwadzieścia franków.
I, wsunąwszy Piotrowi sztukę złota w rękę, Russel podwoił kroku, dopędził konie może o dwadzieścia kroków od wierzchołka góry i dalej szedł przy nich.
Noc była taka ciemna, że podróżny nie mógł się spostrzec na tej zamianie osób; gdy powóz bliski był już wierzchołka, podróżny odezwał się do pocztyljona:
— Mój chłopcze, nie zapomnij tylko dobrze przytwierdzić hamulec.
— Zaraz, panie — odpowiedział mniemany pocztyljon półgłosem, i poszedłszy za powóz rzekł pocichu do Maltańczyka i Piotra:
— Siadajcie teraz z tyłu i trzymajcie się dobrze resorów, zahamuję koło.
Obaj usiedli na wskazanem miejscu i silnie uchwycili się resorów, gdy tymczasem Russell, brząkając łańcuchem, odczepił go od hamulca, który zostawił na boku, zamiast go właśnie podłożyć pod koło.