dziły tę rozmowę. Ale, słuchaj jestem przekonana, że ty sama wrócisz do rozsądniejszych wyobrażeń, i że zamiast marzyć o bohaterach wielkiej armji, zczasem postanowisz wyjść za tego poczciwego człowieka, który już od tylu lat wzdycha do ciebie.
— Ja! — zawołała ochmistrzyni — ja miałabym pójść za komisanta mojego Pana; za cywilnego, za takiego hołysza, za człowieka, którego mam w podejrzeniu, że jest większym jeszcze tchórzem jak niezgrabjaszem, i który z każdej podróży Pana wraca z jakim ubytkiem lub dodatkiem do swojej osoby? I tak: to mu koło młyńskie zetrze nogę i uczyni go kulawym, to wsadzi dwa palce pomiędzy zęby jakiej machiny, której, jak powiada, chciał się tylko dotknąć; to znowu, i nie dziwiłabym się bynajmniej, jeśli był pijany wtedy, upada (jak opowiadał) tak nieszczęśliwie na skorupy od butelki, że poczciwcowi taka kresa pozostała na twarzy, iż możnaby myśleć, że to szabla mu ją narysowała.
— A więc, moja ciotko — rzekł Onezym z uśmiechem — niechże cię przynajmniej ten pozór marsowego ciosu wzruszy na korzyść tego zacnego człowieka.
— Pan Onezym ma słuszność — dodała Sabina śmiejąc się także — widząc cię z nim pod ręką, ludzie wezmą go za jednego z tych rycerzy, których tak lubisz, i będziesz się mogła dowolnie pysznić z niego.
— Pozwólcie państwo, nie taka jest moja rachuba — odpowiedziała ochmistrzyni wesoło — lubię bohaterów, nie zaś inwalidów. Teraz, Onezymie, czytaj dalej: bardzo jestem ciekawa dowiedzieć się, jakim sposobem ten straszny korsarz mógł być porwanym przez anglików na ziemi francuskiej.
„Kapitan Kamienne-serce, zabawiwszy trzy dni w Dieppe, celem spisania swej zdobyczy, opuścił port, udał się traktem Paryskim w powozie pocztowym, zostawiwszy na nieszczęście w Dieppe swego nadzorcę
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1647
Ta strona została skorygowana.