nareszcie, przerwawszy nagle i mimowolnie dalsze czytanie, zawołała:
— Ten człowiek! o! ten ubrany czarno człowiek... to złowrogie wspomnienie moich lat dziecinnych... staje znowu przed memi oczyma... oto on!
— Uspokój się, nie myśl o tem na miłość boską! — wołała ochmistrzyni — czyż nie wiesz jak dalece podobne myśli są dla ciebie szkodliwe?
— Oh! — odpowiedziała dziewica w zupełnem obłąkaniu — ten człowiek... ten człowiek... on był równie przerażający w swoim gniewie i uniesieniu... kiedy... o!... to już wiele lat temu... tak, byłam jeszcze maleńka zdaje mi się, jakgdybym jeszcze widziała... w obszernym kapeluszu... czarnym kaftanie i białych spodniach; dziwny to ubiór... żałobny... jak liberja umarłych... Było to wieczorem... mego ojca nie było w domu... wtedy... człowiek ten... mój Boże... człowiek ten wszedł do nas... nie wiem którędy... ja go dawniej nigdy nie widziałam... człowiek ten... groził mej matce, która mnie trzymała na ręku... Ona rzekła do niego z płaczem... o! przypominam to sobie dobrze! Łaski przynajmniej dla mego dziecięcia! Ale on... zawołał, grożąc ciągle mej matce: Więc, że ja ty nie wiesz w gniewie moim gotów jestem na wszystko!... A potem... rzucił się... Wtedy matka moja... o! matka moja... umarła... a ja...
Dziewica nie mogła już dalej mówić, dostała jakiegoś nerwowego napadu, jaki zawsze wywoływało bolesne i straszne wspomnienie z jej lat dziecinnych, wspomnienie nieszczęsnego wypadku, połączonego z fatalnem i nagłem wstrząśnieniem, od którego datowała się owa chorobliwa wrażliwość, wynikająca z każdej prawie choćby najniewinniejszej i najmniejszej obawy.
Wstrząśnienie to uspokoiło się wkrótce skutkiem doświadczonych starań ochmistrzyni, która niestety! aż nadto była już do nich przyzwyczajoną. Wróciwszy do przytomności, Sabina żałowała bardzo i wstydziła się,
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1651
Ta strona została skorygowana.