Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1654

Ta strona została skorygowana.

klapę; jej grube deski rozchodziły się trochę w jednem miejscu i przez tę szparę dostrzegłem światło księżyca; oparłszy się rękoma na kolanach, próbowałem nieznacznie podnieść tę klapę memi plecami. Lecz próżne były moje usiłowania, gdyż klapa była zewnątrz przytrzymana dwoma mocnemi żelaznemi drągami.
„Poomacku tedy wyszukałem kilka kawałków liny napuszczonej smołą, pociąłem je na drobniejsze części, i rozkręciwszy je zupełnie, zamieniłem w pakuły; następnie porozrzynałem w drobne paski części starych żagli, na które mnie rzucono; paski te ułożyłem na smolnych pakułach, które poprzednio przygotowałem, i wszystko to umieściłem pod klapą, wprost owej wąskiej szczeliny; wysypałem potem mój tytoń zupełnie suchy na pakuły, ażeby je uczynić zapalniejszemi. Nareszcie skrzesałem ogień, zapaliłem hubkę, położyłem ją na pakułach, i zacząłem mocno dmuchać na ogień.
„Wkrótce pakuły zapaliły się, od nich zatliło się płótno żaglowe; w jednej chwili spód statku napełnił się gęstym dymem, którego cząstka zaczęła uchodzić przez szczelinę w klapie, i sam zacząłem ze wszystkich sił krzyczeć: gore! gore! Mój krzyk i mocny zapach spalenizny, wydobywający się z pod pokładu, przestraszyły marynarzy; myśleli że statek się zapalił. Usłyszałem wielki ruch na pomoście, i w tej że samej prawie chwili klapa się podniosła; z otworu buchnęły natychmiast ogromne kłęby czarnego dymu, tak oślepiające dla tych, którzy stojąc na pomoście, pochylili się nad otworem, że jednym skokiem zdołałem rzucić się na pomost i z nożem w ręku stanąć na przodzie statku; tu spotkałem się oko w oko z człowiekiem wysokiego wzrostu; przebiłem go, przewrócił się nawznak i upadł w morze; rzuciłem się potem na topór leżący zwykle w miejscu, z którego zarzuca się kotwicę w morze, ażeby ją w potrzebie można odciąć, powaliłem u stóp moich drugiego marynarza, i silnym zamachem“...