widok w niej budziły, i oddana radości, jaką jej sprawił ten powrót, nie spostrzegła z początku, że Segoffin usiłował ciągle tak stawać, ażeby go tylko z profilu mogła widzieć, chcąc tym sposobem odwlec jak najdłużej chwilę tłumaczenia się z utraty swego oka; lecz ochmistrzyni, biegnąc na spotkanie swego dawnego wpółdomownika, dostrzegła wkrótce, że wyjechawszy z dwoma oczami, jeśli nie bardzo ładnemi i wielkiemi, to przynajmniej bystremi i zdrowemi, komisant pana Cloarek powrócił teraz z ogromnym plastrem na oku; i z tego powodu zawołała:
— Ach, mój Boże! Segoffinie, cóż ty masz na oku?...
— Bagatela! — przerwał Segoffin wesoło — jedno oko... głupie jedno oko...
— Czy to być może!.. więc straciłeś oko?
— Co się stało, odstać się nie może, moja droga.
— Tylko tego ci jeszcze brakowało... więc... więc jesteś ślepy teraz?
— Na twoje usługi.
— Dziękuję za taki zaszczyt.
— Nie zawsze tak będziesz mówiła moja droga; co będzie, to będzie.
— Już od dawna powtarzasz mi tę przepowiednię, mój biedny Segoffinie.
— Jeszcze kilka lat, a zostanie ona urzeczywistnioną.
— Rzeczywiście, piękny dla mnie widok, bo chciałabym wiedzieć, jeżeli to dalej tak pójdzie, co z ciebie za kilka lat pozostanie? Bo powiedziawszy prawdę, ty z każdej podróży z panem Cloarek. powracasz z jakimś ubytkiem, od czasu jak Pan oddał się handlowi. Wszakże jesteś tylko jego komisantem, a ja jestem przekonana, że nawet w domu inwalidów znalazłabym jeszcze wojskowych mniej rannych od ciebie.
— Cóż robić, moja droga, każdy ma swoje przypadki.
— Chciałabym też wiedzieć, jakimto sposobem, pilnując handlu, straciłeś oko.
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1662
Ta strona została skorygowana.