zumiem się jeszcze. Otóż, pan sprzedał resztę swego mienia, ażeby zapewnić utrzymanie dla swej córki, i pojechaliśmy...
— Tak... i przez dwa lata nie mieliśmy o was żadnej wiadomości.
— Ba! Pan Cloarek, pomimo trzydziestu lat, bawił przez przeciąg czasu w pewnym domu handlowym, ażeby się nauczyć... handlu... bo miał do tego wrodzone upodobanie — dodał Segoffin z pewną ironją — musiałaś to nie raz spostrzec, moja droga.
— Doprawdy, że nie... trzeba chyba twojej przenikliwości, Segoffinie, ażeby to dojrzeć.
— A jednak, moja droga, rzeczywiście tak jest, jakem ci to miał zaszczyt oznajmić; pan sobie powiedział: niech djabli wezmą urzędowanie, moja córka ledwie ma z czego żyć... przez kilka lat... Już to ja nie jestem stworzony na sądownika... mam upodobanie w handlu... zostanę negocjantem; i został sławnym negocjantem, bo zrobił majątek dla córki, nie rachując jeszcze, że sam, co dawniej był porywczym jak kogut, dzisiaj jest łagodny jak baranek, nieprawdaż?
— To prawda, Segoffinie; i przyznaję, że nietyle mnie dziwi majątek, którego się pan dorobił; bo handel, to jak loterja, ale dziwi mnie ta nadzwyczajna zmiana jego charakteru.
— Ba... — przerwał Segoffin z szyderskim uśmiechem — to skutek handlu!
— Co ty pleciesz, Segoffinie?
— Niezawodnie, moja droga — dodał jej wielbiciel tonem wyroczni — handel jest węzłem zjednoczenia pomiędzy ludźmi, bo czujesz to przecież bardzo dobrze, że gdyby negocjant przedstawiał swój towar w towarzystwie silnych kułaków, lub gdyby przyjmował kupujących, kopiąc ich nogami, to niebardzoby sobie ułatwił odbyt swoich produktów.
— Jednakże, Segoffinie, porozumiejmy się tylko, stan
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1666
Ta strona została skorygowana.