są fałszywe. Lecz, im więcej na ciebie patrzę... tak... tem więcej znajduję w tobie czegoś takiego, co mnie zachwyca. Co ja mam powiedzieć, wyglądasz jak jaka dojrzała panienka. Nie... nie... przebacz, żem uraził sprawiedliwą podejrzliwość twoich siedemnastu latek onegdaj skończonych... chciałem tylko powiedzieć, że wyglądasz już jak dojrzała panienka.
— Nie rozumiem, mój ojcze kochany, i na czemże to polega ta zmiana?
— Nie wiem, gdyż zawsze masz też same rysy, Bogu dzięki, lecz maluje się w nich pewna łagodna i zadowolona powaga.
— I mogłożby być inaczej, kiedy ciebie znowu oglądam? To jest coś więcej, niż radość, ja czuję szczęście, a szczęście, to rzecz poważna...
— Ah dobrze! jeśli tak będziesz przemawiać do mnie, to łzy wywołasz z moich oczów, a wtedy nic już nie będę widział. Zresztą popieram toż samo, com już powiedział... ale przejdźmy do czego innego... byłaś zdrowa, to rzecz najważniejsza... teraz powiedz mi, czy nie nudziłaś się tutaj, moje biedne dziecię? Te zimowe miesiące są tak nudne na wsi! Ale z tem wszystkiem, wszakże to dla zdrowia twojego zalecono powietrze nadmorskie, i dlatego też wyglądasz tutaj daleko lepiej. Chociaż tu wcale nie jest wesoło.
— Nie nudziłam się, mój ojcze. Alboż to nie mam moich książek, mego fortepianu, moich robót, przechadzek?...
— Więc nie nudziłaś się, z pewnością?
— O! niezawodnie.
— A Zuzanna? zdaje mi się, że nie mam potrzeby pytać się, czy jak zawsze była dla ciebie dobrą.
— Znasz ją, mój ojcze, to dosyć.
— I... — Tu Iwon zatrzymał się nagle.
Miał właśnie zapytać Sabinę, czy jej czułość nerwowa uspokoiła się nieco, czy jej trwogi pojawiały się rzadziej;
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1672
Ta strona została skorygowana.