Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1679

Ta strona została skorygowana.

uczucie zdziwienia i niepokoju — nie, moja córko. Więc cóż myślicie o tym korsarzu, ty i pan Onezym?
— Okrucieństwo jego przerażało nas, mój kochany ojcze, gdyż, wyobraź sobie, dla odzyskania wolności zabił dwóch ludzi i ranił trzeciego. Zuzanna, ma się rozumieć, usprawiedliwiała korsarza, mówiąc, że postąpił odważnie, po bohatersku; pan Onezym powiedział zaś, co znamionuje dostatecznie szlachetność jego serca...
— Cóż tedy powiedział pan Onezym?
— Powiedział, że wołałby zostać całe życie w niewoli, niż morderstwem okupić swoją wolność. Nieprawdaż? mój drogi ojcze, że ja miałam słuszność z panem Onezymem, i że ty myślisz podobnie, jak my?
— Doprawdy, moje dziecię, cóż ja mam powiedzieć? spokojny, poczciwy negocjant jak ja, nie jest dobrym sędzią w sprawach wojennych. Z tem wszystkiem, zdaje mi się, że i ty i pan Onezym, oboje jesteście bardzo surowi dla tego korsarza.
— O! mój ojcze, przeczytajno ten okropny opis a sam zobaczysz.
— Jak najchętniej! ale czyś też pomyślała, że ten korsarz może mieć rodzinę, którą czule kocha, którą spodziewał się wkrótce zobaczyć i na honor, w rozpaczy swojej widząc się uwięzionym... mógł...
— Rodzinę! ci ludzie żyjący śród krwi i rzezi mieliby mieć rodzinę, mieliby kochać ją czule! Czy to być może, mój kochany ojcze?
— Zastanówże się: ty uparta główko, alboż to wilki nie kochają także swoich dzieci?
— Nic o tem nie wiem, ale, jeżeli je kochają, to tylko po wilczemu, przynosząc im szczątki swych łupów, dopóki są małemi, a później wyprowadzają je same na zdobycz i pożarcie biednych jagniątek.
Bolesne wzruszenie zachmurzyło czoło Iwona; poczem odpowiedział z uśmiechem:
— W tem wszystkiem może ty masz słuszność, moje