— Moja kochana Zuzanno — rzekł pan Cloarek do ochmistrzyni, która zbliżyła się do niego — najprzód pragnę ci jeszcze raz podziękować za twoje gorliwe pielęgnowanie mej córki.
— Biedna panna Sabina, alboż to nie ja wykarmiłam ją, wszakże ona w części jest także mojem dzieckiem?
— Byłaś drugą matką dla mej córki, wiem o tem. Zatem w imię tego tkliwego przywiązania, jakie zawsze dla niej okazywałaś, chciałbym rozmówić się z tobą w sprawie nader ważnej...
— O cóż to idzie, panie?
— Sprowadziłaś twego siostrzeńca do siebie i od dwóch miesięcy mieszka on w tym domu.
— Tak jest, panie, i właśnie to o tym biednym chłopcu pragnęłam jeszcze dzisiaj wieczorem mówić z panem.
— Otóż i ja chciałem o nim mówić z tobą, Zuzanno.
— Pozwól mi pan usprawiedliwić się, dlaczego...
— Sabina powiedziała mi już wszystko.
— Mój Boże! pan zdaje się gniewać.
— Gniewać... nie, Zuzano... ale jestem niespokojny... lękam się...
— Lęka się pan! czego pan się lęka?
— Obecności twego siostrzeńca w tym domu...
— Ah! panie, gdybym mogła przewidzieć, że to panu będzie nieprzyjemne, nie odważyłabym się nigdy sprowadzić tego biednego chłopca do siebie, ale on był tak
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1682
Ta strona została skorygowana.
XII.