szczęśliwa od swego siostrzeńca, też same co on robiła spostrzeżenia, gdy wtem Cloarek powiedział:
— Księżyc świeci bardzo pięknie, zejdę więc sam do ogrodu, ażeby przekonać się na własne oczy...
— Zejdzie pan do ogrodu? — zawołała Zuzanna z pośpiechem — niechże się pan zastanowi, może to niebezpiecznie.
— Zabawna jesteś z twojem niebezpieczeństwem, moja kochana Zuzanno — rzekł Cloarek, zbliżając się do drzwi — widzę, że i ty nie jesteś odważniejsza od Teresy.
— Zaklinam pana, pozwól mi pan obudzić Segoffina; będę tak głośno kołatała, że mnie już tym razem musi usłyszeć.
— Doskonały środek, ażeby obudzić także mą córkę i przestraszyć ją tem krzątaniem się po domu, zwłaszcza o tej godzinie.
— Ma pan słuszność, a jednak pan nie powinien tak sam wychodzić.
— Jakto! co pan robi, Onezymie — rzekł Cloarek, widząc młodzieńca zmierzającego do drzwi, który w wykonaniu swego zamiaru potrącił już kilka sprzętów — dokąd pan idzie?
— Pójdę z panem, jeżeli pan na to zezwoli?
— A to poco?
— Wszakże moja ciotka mówiła o jakieśm niebezpieczeństwie.
— Ty, mój zacny chłopcze — zawołał Iwon uśmiechając się z dobrocią, gdyż poświęcenie Onezyma wzruszyło go — jakążbyś ty przyniósł mi pomoc?
— To prawda panie, zapomniałem że się panu na nic nie przydam — odpowiedział biedny krótkowidz, z westchnieniem smutnej rezygnacji. — Lecz jeżeli jest jakie niebezpieczeństwo, to przynajmniej będę przy boku pańskim, i jeżeli wzrok mój jest tak słaby, to na szczęście, dla zrównoważenia mej niedoli, słuch mam bardzo dobry. Być
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1696
Ta strona została skorygowana.