może, iż to panu posłuży do poznania kierunku, w jakim udali się ci ludzie, jeśli pozostali w tutejszej okolicy.
Ta dobroduszna ofiara Onezyma była tak szczerą, że Cloarek, spojrzawszy ze współczuciem i politowaniem na Zuzannę, odpowiedział jej siostrzeńcowi:
— Dziękuję ci za twą ofiarę, mój chłopcze kochany, i przyjąłbym ją z całego serca, gdybyś sam nie potrzebował starań twej ciotki, do opatrzenia rany, którą masz na ręce; jest to rana okropna, i zapewne wiele cierpisz z tego powodu. A więc, Zuzanno, nie troszcz się o mnie wcale, ale pamiętaj o swoim siostrzeńcu.
Cloarek wyszedł z pokoju i udał się do ogrodu.
Księżyc oświecał zdaleka nieruchome wody, gdyż taras ten wzniesony był nad morzem, które widać było w oddaleniu przez szeroką szczerbę jakby umyślnie wykutą wśród skalistych brzegów.
Cloarek przekonany niemal, że służąca zwiedziona została jakiemś złudzeniem światła i cieniu, zbliżył się na brzeg tarasu.
Długi rów, szeroki dwadzieścia i głęboki dwanaście stóp, jakby dla dopełnienia ustającego w tem miejscu muru, zamykał ogród od strony morza.
Iwon zajrzał w głąb rowu, ale nic nie spostrzegł i starał się tylko przy świetle księżyca przekonać, czy trawa nad rowem nie była podeptana, co stanowiłoby dowód, że ktoś tędy świeżo przechodził.
To nowe poszukiwanie także nie przyniosło żadnego skutku; nadstawił ucha, ale też nic więcej nie słyszał, prócz głuchego szumu bałwanów oceanu, które ciężko rozbijały się o brzegi. Powziął tedy nieomylne przekonanie, że służąca jego przestraszyła się tylko jakiegoś urojenia, skoro okolica była zupełnie spokojna i skoro od czasu, jak Sabina mieszkała w tym domu, nie słyszano jeszcze o żadnej kradzieży.
Cloarek miał już opuścić taras i wrócić do domu, gdy wtem z za lasku, leżącego na boku, w połowie drogi od
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1697
Ta strona została skorygowana.