morza, ujrzał wznoszącą się w powietrzu jednę z tych rakiet, które w marynarce służą podczas nocy za sygnały.
Rakieta podniosła się szybko i znikła w swoim parabolicznym biegu, zostawiwszy na ciemnem tle błękitu nieba ognistą brózdę, która wkrótce zagasła.
Zjawisko to było z początku niepojętnem dla Iwona; wróciwszy więc na koniec ogrodu, spojrzał jeszcze morze, czy nie zobaczy jakiego statku, któryby dał odpowiedź na sygnał puszczony z nadbrzeża.
Lecz jak daleko mógł okiem sięgnąć nie dostrzegł żadnego statku; widział tylko niezmierną przestrzeń morza, którego spokojne i błękitne zwierciadło odbijało długi i drżący szlak światła księżyca.
Zastanowiwszy się kilka chwil nad tem dziwnem zdarzeniem i myśląc, że był to tylko znak kontrabandzistów, za pomocą którego porozumiewali się między sobą śród skał, Iwon powrócił do domu. Zjawisko to, które w innych okolicach byłoby mu pewnie dało wiele do myślenia, zwłaszcza w porównaniu z owem zuchwałem porwaniem, którego o mało nie padł ofiarą, zjawisko to wkrótce zostało zapomniane wśród poważnych myśli, które zajęły umysł Iwona po owej rozmowie z Onezymem.
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1698
Ta strona została skorygowana.