Czy nie widzicie. Hę? Nie jestże to dziwne, niepojęte? Ale pójdźmy, pójdźmy, panie Verduron, przypatrzymy mu się zbliska — dodał Segoffin, zabierając się do odprowadzenia z sobą armatora — pójdźmy, pójdźmy.
— Ażeby je widzieć zbliska — rzekł pan Verduron — trzeba je pierwej widzieć zdaleka, a niech mnie djabii wezmą, jeśli ja cośkolwiek widzę, A pani czy widzi co?
— Nic a nic nie widzę, panie.
Segoffin byłby się może starał jeszcze więcej przedłużać ułudę swych ofiar, i pokazywać im jeszcze dłużej rozmaite kolory, lecz zbliżenie się nowego niebezpieczeństwa zwichnęło zupełnie jego siłę wynalazczą.
O dwa kroki od siebie usłyszał głos Sabiny.
Rzeczywiście, nie widząc pana Verduron, którego Segoffin z Zuzanną zasłaniali, dziewica podbiegając do nich zapytała:
— Komuż się tak przypatrujesz, moja dobra Zuzanno?
— Panna Sabina! — pomyślał Segoffin z rozpaczą w sercu — tego mi jeszcze brakowało... wszystko, stracone!
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1720
Ta strona została skorygowana.