ko com panu uczynił, ale, na honor, zniewolony byłem do tego.
— Co! ty śmiesz jeszcze...
— Posłuchaj że pan cierpliwie. Pan Cloarek dla bardzo ważnych powodów ukrywał aż dotąd przed swoją córką, że jest korsarzem i że odbywał rozmaite wycieczki...
— Czy być może! — zawołał armator przechodząc z gniewu w zdziwienie. — Więc on dlatego ukrywał przede mną swoje mieszkanie, które z taką trudnością zdołałem nareszcie wynaleźć?
— Nie inaczej, i ażeby się mógł od czasu do czasu oddalać z domu, udawał zwykle, że się trudni handlem komisowym wyrobów rueńskich i innych towarów.
— To być nie może!
— Stąd też pojmujesz pan moje pomieszanie i obawę, kiedym pana ujrzał niespodzianie w naszym domu.
— Więc to dlatego, ażeby mnie prosić o zachowanie tajemnicy?
— Chciałem z panem mówić na osobności.
— Nie mogę wyjść z podziwu. Jakież to szczęście że się nie zdradziło tajemnicy kapitana! Onby mi tego nigdy nie przebaczył. Teraz, kiedy sobie przypomnę tę dwuznaczną rozmowę, domyślam się wszystkiego.
— Ale ponieważ taka rozmowa była dla mnie jak przechadzka po rozżarzonych węglach, stoczyłem pana w głąb tego rowu, dlatego tylko, ażeby go oddalić od panny Cloarek i jej ochmistrzyni; środek ten był trochę grubjański, ale co się stało, odstać się nie może.
— Segoffinie przebaczam ci — zawołał pan Verduron wspaniałomyślnie — przekonywam się nawet, żeś bardzo zręcznie postąpił, gdyż...
Dalsza rozmowa dwóch mieszkańców rowu została przerwana odgłosem szybkich kroków i mową pana Cloarek, który wołał:
— Gdzież to, gdzie oni są?
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1729
Ta strona została skorygowana.