Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1749

Ta strona została skorygowana.

nadałaby mi może prawo do chluby, mógłbym się może nią pysznić! Ale, nie, nie, ona nie powinna nigdy dowiedzieć się o tej tajemnicy! więc ja nic mieć nie będę czembym wstręt jaki życie moje przeszłe w mej córce obudzą potrafił zwalczyć? Ah!... to jest okropne! zawołał Cloarek z wyrazem rozdzierającej boleści.
Nareszcie, po chwili głębokiego zastanowienia, z wzrokiem obłąkanym, ustami złożonemi w szyderski uśmiech, powiedział do siebie:
— Przecież ona jest bogata, kocha uczciwego człowieka, i przez niego jest kochaną. Pozostanie jej Zuzanna i Segoffin. Zamiast czuć wstręt dla mnie, będzie mnie opłakiwała, i śmierć moja będzie dla niej otoczona takąż samą tajemnicą, jak moje życie.
Powiedziawszy te słowa, Cloarek zbliżył się do stołu, na którym leżała para pistoletów.
Segoffin nie spuścił oka ze swego pana; poskoczywszy do pistoletów zaczem jeszcze Cloarek je zdołał uchwycić, korzystał z pierwszej chwili jego zdumienia, i w jednem oka mgnieniu zrzucił na podłogę proch podsypany na ich panewkach, poczem z zimną krwią złożył je napowrót na stole.
— Nieszczęśliwy! — krzyknął Cloarek, nie posiadając się z gniewu — i chwytając swego starego sługę za kołnierz — drogo przypłacisz swoje zuchwalstwo.
— Co znowu, panie Iwonie, poco te dzieciństwa. Zastanów się pan przecież.
— Te pistolety — mówił dalej Cloarek — dlaczego je rozbroiłeś?
I gwałtownie wstrząsnął Segoffinem, który ulegając sile dłoni swego pana, odpowiedział:
— Panie Iwonie, czas uchodzi, panu co innego pozostaje do czynienia, nie trząść swojego starego Segoffina, jakgdyby się na nim gruszki zrodziły. Powtarzam panu, że czas nagli i uchodzi,, a czas jest drogi.
Zimna krew kanoniera przywróciła Iwonowi przyto-