mność, jakoż, rzuciwszy się z żalem na krzesło, powiedział:
— Masz słuszność, jestem szalony. Ale Segoffinie, miej litość nade mną.
— Co znowu! Mój kochany panie! Panu to przemawiać do mnie w ten sposób?
— Co ja mam powiedzieć? co mam uczynić? cała głowa moja w ogniu.
— Czy pan żądasz mojej rady?
— Mów... mów, Segoffinie.
— Oto trzeba udać się do Hawru.
— Opuścić Sabinę w obecnym jej stanie! Zwiększyć jej trwogę nagłym odjazdem i nieobecnością nieodganioną, zwłaszcza po moich przyrzeczeniach! Opuścić ją w chwili, kiedy najwięcej potrzebuje mej opieki, przywiązania, w chwili może jej wyjścia za mąż.
— Co, panna Sabina...
— Tak małżeństwo to nie podobało mi się z początku, teraz zaś mam w niem ufność, dla przyszłości mej córki; ale trzeba, ażebym nią mógł kierować, otoczyć dziecię moje ciągłą i ojcowską pieczołowitością, i ja w takiej chwili, miałbym puścić się znowu na morze, narazić moje życie, kiedy ono właśnie jest najpotrzebniejsze dla Sabiny, gdyż teraz odzyskuję całą przytomność, czuję, że przed chwilą byłem szalony, chcąc się zabić. Dziękuję ci, mój stary i wierny przyjacielu, bo oszczędziłeś mi prawdziwej zbrodni.
— Chciałbym panu również oszczędzić odwiedzin majtków naszego okrętu, panie Iwonie, i nie powinniśmy zapomnieć o tem niebezpieczeństwie. Jeżeli pan się do nich nie uda, to oni tu przyjdą.
— Dobrze, ja pójdę do nich! — zawołał Cloarek, uderzony nową myślą — tak wyjeżdżam natychmiast do Hawru, i sam oznajmię moim majtkom, że się już wyrzekłem morza, a wtedy nie narzucą mi swojej woli. Wszakże znają nieugiętość mego charakteru, i wiedzą czy potrafię
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1750
Ta strona została skorygowana.