Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1772

Ta strona została skorygowana.

— Przyrzekam ci, moje dziecię — rzekła Zuzanna.
— Przyrzekam pannie Sabinie — dodał Segoffin.
Tu nastąpiła chwila milczenia. Ochmistrzyni, stary sługa, a szczególniej Onezym byli zdumieni temi uroczystemi słowy i śmiałością Sabiny; wszystko im zapowiadało, że jakiekolwiek obierze postanowienie wskutek tej rozmowy, postanowienie to będzie niezmienne. Nareszcie dziewica odezwała się dalej:
— Zuzanno, byłaś świadkiem mego urodzenia, przez poświęcenie twoje i troskliwość byłaś przyjaciółką mojej matki, w imię więc tej przyjaźni, zaklinam cię, ażebyś mi powiedziała, czy wspomnienia moich lat dzecinnych mnie nie mylą; czy mój ojciec przed dwunastu laty, w podobnymże ubiorze, w jakim go widziałam onegdaj nie był powodem śmierci mej matki?
— Niestety! panno Sabino.
— W imię świętej i błogosławionej pamięci mej matki, Zuzanno, wyznaj mi prawdę.
— Prawda jest, moje dziecię — odpowiedziała ochmistrzyni drżącym głosem — prawda, że po gwałtownej scenie, jaka zaszła pomiędzy panią a panem, ona umarła, lecz...
— Dosyć, moja kochana Zuzanno — rzekła Sabina, przerywając ochmistrzyni, i przecierając ręką rozpalone czoło, poczem umilkła na chwilę.
Było to smutne milczenie... które nikt nie śmiał przerwać.. Dziewica mówiła dalej.
— Segoffinie, byłeś sługą, poczciwym, zacnym sługą mego dziadka, ojciec mój przy tobie się urodził, zawsze i w każdej okoliczności ślepo poświęcałeś się dla niego, czy to prawda, że mój ojciec, zamiast oddawać się handlowi, jak zawsze mówił, był korsarzem i odbywał swoje wyprawy pod nazwiskiem kapitana Kamienne-serce?
— Tak jest, panno Sabino, prawda — odpowiedział Segoffin, tłumiąc głębokie westchnienie.
— Panie Onezymie, winnam sobie samej... winnam pa-