nu oznajmić teraz moje postanowienie. W szczęśliwszych czasach mieliśmy zamiar połączenia się węzłem małżeńskim, lecz po tem wszystkiem, co zaszło, po tem, co panu wiadomo i o czem się pan dowiadujesz, spodziewam się, że pana nie zadziwię oznajmiając mu, że moje życie nie może już być życiem tego świata.
— Wielki Boże! co pani mówi — zawołał Onezym.
— Postanowiłam usunąć się do klasztoru, gdzie pragnę skończyć życie.
Onezym nie wymówił ani jednego słowa, tylko pochylił głowę na piersi i ciężkie łkanie stłumiło jego oddech.
— Panno Sabino... nie... nie... to być nie może — dodała Zuzanna z płaczem — nie... ty się żywcem nie zagrzebiesz...
— Postanowienie moje jest niezmienione — odpowiedziała Sabina pewnym głosem — lecz jeżeli to miejsce mego pobytu nie będzie dla ciebie zbyt smutnem, byłabym szczęśliwa, jeżelibyś mi towarzyszyła.
— Nigdy nie rozłączę się z tobą, moje dziecię ukochane, wiesz o tem dobrze, ale ty nie uczynisz tego, ty nie...
— Zuzanno — odezwała się Sabina, przerywając swej ochmistrzyni — od dwóch dni namyślałam się nad tym postępkiem, i nie widzę żadnego innego środka, powtarzam ci zatem, że postanowienie moje jest niezmienne.
— A ojciec pani? — rzekł Segoffin — czy przed rozłączeniem się z nim na zawsze — i Segoffin powtórzył te wyrazy na zawsze — czy pani zobaczy się z nim przynajmniej raz jeszcze?
Sabina zdawała się ciężką i gwałtowną prowadzić z sobą walkę, poczem odpowiedziała wzruszonym głosem:
— Nie...
— Więc — mówił dalej Segoffin — więc... od dnia dzisiejszego... pani umarłaś... dla niego... on umarł... dla pani?
Zdawało się, że Sabina czyniła gwałtowne jakieś wysilenie mad własną wolą aż nareszcie rzekła:
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1773
Ta strona została skorygowana.