Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1791

Ta strona została skorygowana.

pan Iwon przywdział swój ubiór, wyprawiając się na okręt angielski, a to tem bardziej, że nie spodziewał się wcale przybyć tak prędko do własnego domu. Byliśmy już od trzech kwadransów na morzu, gdy nagle ujrzeliśmy ogromny słup dymu, wznoszący się nad skałami nadbrzeżnemu. Pan Iwon zastanawia się nad położeniem miejsca, i wkrótce przekonywa się z trwogą, że jego własny dom, w którym zostawił swą córkę, goreje. Prawie jednocześnie, porucznik naszego brygu spostrzega za pomocą perspektywy nocnej, że szoner zarzucił kotwicę pod skałą Barra, gdzie zapewne i Anglicy wysiedli na ląd. Skałę tę widać z naszych okien: Pan Iwon, niespokojny o panią, rozkazuje spuścić szalupę na morze, i rzuca się do niej ze mną i dwudziestu majtkami, w kwadrans potem przybywamy tutaj. Pan Iwon otrzymał pierwszą ranę, powaliwszy u stóp swoich przywódcę tych rozbójników, niejakiego kapitana Russel, który już poprzednio uknuł spisek w celu porwania pana Iwona, a o którym czytała pani w gazetach; zraniony przez mego pana był on w niewoli w Dieppe, lecz potrafił się wymknąć i teraz ułożył właśnie ten powtórny zamach. Oto panno Sabino, i cała prawda dotycząca pana Iwona. Wierzaj mi, pani, od trzech dni wiele on wycierpiał, lecz to jeszcze jest niczem, w porównaniu z tem, co mu cierpieć przyjdzie, aż do chwili pani zamęścia, gdyż potem, wiedząc, że pani już będzie szczęśliwą, obawiam się bardzo, ażeby wyczerpnąwszy resztę sił swoich... nie.
— Mój ojciec — zawołała Sabina, drżąc z boleści, obawy i rozrzewnienia — gdzie jest mój ojciec?
— Panno Sabino — rzekł Segoffin, łudząc się już niejaką nadzieją — nie wiem czy mogę...
— Mój ojciec... — powtórzyła dziewica — on jest tutaj...
— Być może... że jest niedaleko... — odpowiedział Segoffin, uśmiechając się z radości — lecz... jeżeliby po-