wrócił... to chyba dla tego tylko... ażeby się już nigdy nie oddalić...
— O! niechaj mi tylko przebaczy, żem się nie poznała czas jakiś na jego przywiązaniu... na jego... tak wzniosłym żalu... Niechaj mi tylko przebaczy... a całe życie jemu poświęcę... Boże mój!... ty milczysz... wzrok twój zwraca się w tę stronę... on tam jest... co za szczęście! mój ojciec tam jest... — wołała Sabina w radosnem uniesieniu, biegnąc ku drzwiom przyległego pokoju.
Drzwi te otworzyły się nagle. Ojciec i córka rzucili się w swoje objęcia i w serdecznym uścisku swoim zapomnieli oboje o wszystkich swoich cierpieniach.
W miesiąc potem, pod przewodnictwem Iwona Cloarek odbyły się dwa śluby, łączące Sabinę z Onezymem i Segoffina z Zuzanną.
Wracając z kościoła, Segoffin powiedział do Zuzanny triumfującym tonem:
— A co! moja droga, czy ja się myliłem mówiąc do ciebie: Co ma być, to będzie. Zostaniesz panią Segoffin. Jesteś nią, czy nie?
— Cóż chcesz, złośliwy człowieku — odpowiedziała pani Segoffin z szyderskiem westchnieniem — trzeba ulec; co się stało odstać się nie może!
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1792
Ta strona została skorygowana.