Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/181

Ta strona została skorygowana.
XVIII.

— I cóż? — zawołał pan de Mormand, ujrzawszy przyjaciela wchodzącego do skromnego gabinetu, zapchanego aktami i rozmaitemi papierami urzędowemi, jakie można widzieć w pokoju każdego członka izby parów — cóż, widziałeś pana de La Rochaigue?
— Widziałem go, wszystko idzie podług życzenia.
— Słuchaj, de Ravil, nigdy nie zapomnę twego postępowania w obecnej okoliczności. Widzę ja wprawdzie, że dla ciebie jest to równie sprawą pieniężną, jak dobrą, szczerą, przyjacielską usługą, lecz tem wdzięczniejszy jestem ci za to, że u ciebie serce niewiele zajmuje miejsca.
— Miejsce to jest dosyć obszerne dla ciebie, więcej ci nie potrzeba; pod tym względem jestem bardzo oszczędny.
— Jakże, mówiłeś z guwernantką?
— Nie jeszcze.
— Czemu nie?
— Ponieważ musimy się pierwej porozumieć co do rozmaitych okoliczności, powiem ci zaraz, co do jakich; zresztą czas jeszcze nie jest stracony; pani Lainé, guwernantka, uczyni wszystko, co zechcę, i kiedy zechcę; jest ona zupełnie mi oddaną!
— Cóż ci powiedział de La Rochaigue? czy był zadowolony z wiadomości, jakich zasięgał? Czy moi koledzy i przyjaciele okazali się przychylnymi dla mnie? czy myślisz, że...