— Ma pan miękką, wilgotną skórę i sześćdziesiąt i pięć uderzeń pulsu w minucie, nie można znajdować się w lepszym stanie zdrowia.
— Ale powtarzam, doktorze, ja...
— Ja także powtarzam, Abbé, pan nie jest chory. Myślę, że się na tem znam.
— A ja panu mówię, doktorze, że ubiegłej nocy ani oka nie zamknąłem. Pani Siboulet, moja zarządczym przez całą noc nie spała; podawała mi kilkakrotnie krople dobrych sióstr.
— Zaraza!...
— Kwiecie pomarańczowe przyrządzane w Sacré-Coeur.
— Do djabła.
— Tak, doktorze, śmiej się, ile zechcesz; ale te środki nie sprawiły mi żadnej ulgi. Przez całą noc przewracałem się w łóżku. Czuję się wcale niedobrze! Odczuwam jakiś nieznośny niepokój i przestrach.
— Może miał kochany Abbé wczoraj jakie nieprzyjemności, jaką zgryzotę, a że jesteś uparty, burzliwy i krnąbrny...
— Ja?
— Tak, ksiądz.
— Zapewniam cię, doktorze...
— Zgryzota ta, powiadam, przyprawia cię księże w zły humor: ale ja nie mam żadnego środka przeciw temu. Jednak oświadczam ci, że nie jesteś wcale słaby, kochany Abbé.
— Dlaczegóż cię do siebie prosiłem, kochany doktorze?
— Przyczyna ta musi ci być lepiej znaną, mój Abbé, zresztą przeczuwam tajemną przyczynę, dla której mnie ksiądz do siebie przyzwał.
— Doktorze, to mnie obraża.
— Jak cię to może obrażać, kochany Abbé, znamy się przecież nie od dzisiaj, wiem też o niektórych twoich sprawkach.
— Sprawkach? ja?
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1815
Ta strona została skorygowana.