Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/182

Ta strona została skorygowana.

— Także, czy nie pozwolisz mi ani jednego słowa powiedzieć?
— Ah! widzisz, od czasu kiedy mi przyszła, do głowy pierwsza myśl o, tem małżeństwie, a mam ważne powody, ażeby daty tej’nigdy nie zapomnieć — dodał pan de Mormand z gorzkim uśmiechem — bowiem ów śmieszny pojedynek z tym przeklętym garbusem, ciągle mi ją przywodzi na pamięć, od tego dnia, mówię ci, małżeństwo to zamieniło się u mnie w myśl stałą. Ale bo też pomyśl tylko, w mojem położeniu, jakąby to był potężną dźwignią taki majątek!
— Czy już skończyłeś?
— Już, już słucham cię.
— No, to szczęście. Otóż, wszystkie wiadomości, jakie pan de La Rochaigue o tobie pozbierał, potwierdzają tylko to, com ci już dawno przepowiedział; ma on niezachwiane przekonanie, że prędzej lub później wstąpisz do ministerjum, albo też otrzymasz jakie ważne poselstwo, a chwila ta mogłaby być nadzwyczajnie przyspieszoną, gdybyś był w posiadaniu tak znakomitego majątku, jaki twój związek małżeński z panną de Beaumesnil może ci zapewnić. Zawsze chętniej wybierają na ministrów lub posłów ludzi bogatych, w przekonaniu, że majątek jest rękojmią przeciw rozmaitym nadużyciom i podłościom. Poczciwy de La Rochaigue jest zatem zupełnie przekonany, że, jeżeli doprowadzi do skutku twoje małżeństwo ze swoją wychowanką, ty, jak tylko pozyskasz odpowiednią władzę, wyjednasz mu nominację na para Francji; gdyby ludzie powieszeni lub gilotynowani mogli ożyć napowrót, szaleniec ten najchętniej poszedłby na śmierć, byle tylko mógł zająć krzesło parowskie w Luksemburgu; jest to jego manja, jego słabość, jego choroba, która go trawi, a domyślasz się pewnie, że nie szczędziłem mu pochlebstw.
— Jeżeli ożenek uda się, może być pewnym godności parowskiej; wszakże on już od wielu lat jest prezesem