Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1826

Ta strona została skorygowana.

jego schronienia, posyłano i za mną szpiegów daremnie. Teraz spodziewano się, że ja na zakomunikowane mi niebezpieczeństwo, w którem się rzekomo miał znajdować, w tej chwili do niego pobiegnę. Zaufany pański byłby za mną pojechał, a ja byłbym mimowoli zdradził miejsce pobytu mego siostrzeńca. Jeszcze raz, Abbé, każdemu innemu pomysł ten przyniósłby zaszczyt, adoratorowie pana, do których i ja się zaliczam, są przyzwyczajeni do genialnych i odważniejszych pomysłów pańskich. Do widzenia, mój drogi Abbé, i proszę się na mnie nie gniewać, bo ja liczę na to, że mi pan poświęci weczór 20 listopada. Zresztą, ja panu o tem swego czasu przypomnę. Do widzenia więc, mój drogi Abbé, proszę sobie tak małej porażki nie brać do serca, i pocieszyć się wspomnieniami przeszłych triumfów.
Z temi drwiącemi słowy opuścił doktór Gasterini księdza Ledoux.
— Triumfujesz, stary wężu — wołał ze złością Abbé, grożąc za odchodzącym doktorem. — Nie wiesz, że Dolores już w naszem ręku. Twój nędzny siostrzeniec także nam nie ujdzie, bo na szczęście jestem taki chytry jak i ty, i jak sam powiadasz, już inne sprawki przeprowadziłem.
Doktór nie ukrywał teraz już przed sobą obawy, wiedząc, że tajemnica wyszła na jaw i że Abbé Ledoux będzie się wszelkiemi siłami starać o rewanż. Opuszczając dom księdza, spoglądał na wszystkie strony i zobaczył kabrjolet oddalony od domu o dwadzieścia kroków. Przystąpiwszy do woźnicy, rzekł do niego poufale:
— Mój przyjacielu, czekasz tu, aby jechać za powozem, koło domu pod Nr. 17.
— Mój panie odrzekł woźnica — nie wiem kto pan jesteś i dlaczego...
— Cicho przyjacielu — przerwał mu doktór — przychodzę właśnie od księdza Ledoux, który zmienił posta-