Po oddaleniu się pana Apetyta, tego szczególnego kucharza, który swoje usługi tak natarczywie i z zarozumiałością ofiarował, mówił kanonik, chodząc po pokoju.
— Pewność siebie tego kucharza zaimponowała mi, wbrew mojej woli. Jeżeli jednak myśli, że ma nowicjusza w gastronomji, przed sobą, to się bardzo myli. Jestem niespełna rozumu, że się tem niepokoję. Czy może być w ludzkiej mocy w pięciu minutach przywrócić mi głód, który od dwóch miesięcy mnie opuścił? Ha, przeklęty kapitanie! Jaką będzie dla mnie przyjemnością, kiedy cię wtrącę do więzienia, gdzie cię żywić będą śmierdzącemi pasztetami więźniów. Ten potwór jest jednak przyzwyczajony do niewygód marynarskich, jest w stanie znosić to z obojętnością, i zachować swój bezczelny apetyt, kiedy ja!.. Ach, żeby ten kucharz nie był szarlatanem. Ale on jest francuzem, a francuzi są gadatliwi; a jednak wydaje mi się, że on pewien swego; ma we wzroku i twarzy wyraz imponujący. Kto on może być? Nie wiem, czy mu mogę zaufać. Kiedy mu wspomniałem o niemożliwości przywrócenia mi apetytu, odpowiedział mi: może jestem czarodziejem. Jeżeli zaś czarodzieje egzystują, to są oni synami złego ducha, i niech Pan Bóg uchroni, abym z nimi miał mieć co do czynienia. Ach, ja jestem wielkim grzesznikiem! Szatan przyjmuje różne postacie, i gdyby... o nie, nie, na tę myśl drżę cały. Precz z takimi smutnemi obrazami.
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1839
Ta strona została skorygowana.
VII.