Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/185

Ta strona została skorygowana.

rywając swemu przyjacielowi — przeciwnie, musisz rozwinąć wszystkie skarby twojej wymowy, ażeby małą de Beaumesnil olśnić, oczarować mową o sztokfiszu.
— Ej! tyś oszalał!
— Ale posłuchajże mnie, niewinny tłuściochu. Nasz poczciwy La Rochaigue, zaczyna już mówić, guwernantka również, tak dalece, że mała jutro i pojutrze będzie słyszała te tylko słowa powtarzane na wszystkie tony: We czwartek będzie miał mowę w izbie parów sławny, wymowny pan de Mormand, przyszły minister; cały Paryż znajdować się tam będzie; już od kilku dni każdy biega i stara się o uzyskanie biletu, bo to jest nader ważny wypadek, kiedy pan de Mormand ma stanąć na mównicy.
— Pojmuję teraz, ah! Ravil‘u, mój ty genjalny przyjacielu — zawołał pan de Mormand.
— Ma się rozumieć, że La Rochaigue znajdzie sposobność obudzenia w pannie de Beaumesnil chęci znajdowania się na tem ważnem i ciekawem posiedzeniu; otóż wszystko już jest przygotowane; umówiliśmy się, że La Rochaigue zabawi panienkę zewnątrz sali, aż do chwili, w której ty wstąpisz na mównicę i rozpuścisz potok twojej wymowy: wtedy wyjdę z sali i spiesznie zawiadomię opiekuna, który przybędzie ze swoją wychowanką w najpiękniejszej chwili twojego triumfu.
— Wybornie.
— A jeżeli jeszcze możesz sobie zjednać pomiędzy twoimi kolegami, za zapewnieniem odpłacenia im się podobną przysługą, kilka głośnych i przychylnych wykrzykników: Ah! bardzo dobrze... to oczywiste!... brawo!... wybornie!... Wtedy zwyciężysz zupełnie.
— Powtarzam ci, że plan jest wyborny; tylko jedna rzecz stoi mi na zawadzie — rzekł Mormand.
— Co takiego?
— Skoro tylko przestanę mówić, wtedy ten przeklęty Montididier zacznie mnie, jak zwykłe, zbijać. Nie jest on ani mężem stanu, ani też człowiekiem praktycznym, ale on